Tytuł: Wszechświaty
Tytuł oryginalny: Multiversum
Autor: Leonardo Parigngni
Cykl: Wszechświaty ( tom 1 )
Wydawnictwo: Dreams
Data wydania: 20 sierpnia 2013
Moja ocena: 8/10
,,- Może i jestem. Jestem tylko snem.
- Tak, najpiękniejszym snem, jaki kiedykolwiek miałem.
- Ale sny znikają.
- Więc nie chcę się przebudzić."
Alexa i Jenny łączy niezwykła więź. Nie sznureczkowa "bransoletka przyjaźni" czy grupa krwi. Pomimo tego, że mieszkają na różnych kontynentach rozmawiają w myślach. Są to krótkie, mało wyraźne wymiany zdań poprzedzone omdleniem i często epilepsjami - ale są. W momencie gdy postanawiają się spotkać i obydwoje docierają do wyznaczonego miejsca, sprawy zaczynają się komplikować...
,,- Alex, dlaczego nie przyszedłeś? Proszę cię, nie mów, że nie istniejesz.
- Jenny, jestem na molo. Jestem tutaj!
- Ja także, dokładnie tam, gdzie ty mówisz, że jesteś."
Na miejscu bohaterów pomyślałabym, że mam bzika! Gadasz w głowie z jakąś dziewczyną i gdy docierasz na miejsce spotkania jej nie widzisz, choć ona mówi, że stoi przed tobą! Dlatego ja nie mogłabym być w żadnym wypadku bohaterką w jakiejkolwiek książce. Nie jest mi to jak widać pisane.
,,Mogli wsiadać każdego ranka do tego samego autobusu, nie wiedząc nic jedno o drugim. I tak do końca ich dni, bez jakiegokolwiek wpływu na siebie. A wystarczyło tak niewiele - przypadkowa wymiana zdań, i drogi magicznie by się złączyły. Z szarych linii biegnących samotnie przekształciłyby się w jedną."
Żałuję, że nie kupiłam od razu drugiej części. Już obwieściłam mamie, że jutro lecę do miasta po kolejne tomy, ponieważ zakończenie jest niemożliwe. W momencie kiedy myślmy, że bohaterom zaczęło się układać następuje wielkie BUM! i książka kończy się ( zresztą tak jak lubię ) jedną wielką niewiadomą.
,,Mały rozbieg i skoczyli w próżnię, kilka chwil, zanim seria żarzących się strzałów z pocisków skalnych zniszczyła wszystko wokół nich, pisząc słowo "koniec" w historii cywilizacji."
Mogłabym rozpisywać się o stylu autora i o kreacji bohaterów, lecz moim zdaniem ocena mówi sama za siebie. Podobało mi się chyba wszystko, oprócz przejść w narracji. Przez narratora tzw. wszechwiedzącego często nie wiedziałam o kim mowa i czułam się strasznie zagubiona. Jestem jednak bardziej niż pewna, że to indywidualna kwestia i, że to ja jestem za mało kumata i muszę niektóre rozdziały czytać trzy razy, żeby zrozumieć ich sens :)
,,Pamiętasz, Alex? Aby móc podróżować, wpatrywaliśmy się w pas."
Mój mózg momentami parował! Serio, czasem czułam się jak taka mała kropeczka, jedna z wielu kropeczek. Taka nijaka, maluteńka, kończąca krótkie zdanie. Może to nie ma sensu i teraz macie mnie za wariatkę, ale wiele osób po przeczytaniu tej powieści będzie czuło się tak samo. Jak mała kropeczka w nieskończenie wielkich i niepoliczalnych Wszechświatach.
Buziaki!
Buziaki!
,,Mogą się uratować, ale śmierć i tak ich dosięgnie.''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz